Podobnie jak w roku 2016, także obecnie pod koniec kwietnia przez Polskę przeszła fala przymrozków, a nawet mrozu połączona z opadami śniegu. Przez ostanie kilka dni zbieraliśmy informacje z całej Polski na temat ich wpływu na sady orzecha włoskiego. Największe spustoszenie wystąpiło w orzechowych zagłębiach na Podkarpaciu i w okolicy Sandomierza, gdzie rozwinięte pędy i pąki uległy całkowitemu zniszczeniu, a bez obrażeń przetrwały jedynie późne odmiany orzecha włoskiego.
Praktycznie bez strat odbyło się w trzech pozostałych najważniejszych regionach – na Dolnym Śląsku i w Małopolsce (najniższy zanotowany przymrozek minus 2,5 stopnia) oraz na Lubelszczyźnie, gdzie wegetacja jest znacznie opóźniona i pąki nie zdążyły się jeszcze rozwinąć, więc nie ucierpiała żadna z odmian.
Z pewnością cieszy fakt, że już drugi rok z rzędu przymrozek na poziomie minus 2,5 stopni pokazał które odmiany są przydatne do sadów towarowych, a które nie. Bez szwanku z taką temperaturą poradził sobie Milotai 10, który posiadał już zielone pędy do 10 cm, uszkodzeń nie ma wcale lub są minimalne. Odmiany późne jak Franquette, Milotai Późny, Alszoszentivani Późny w ogóle nie odczuły przymrozku, gdyż pąki jeszcze się nie otworzyły. To samo dotyczy odmiany Lublin-1, która wyjątkowo późno rozpoczęła w tym roku wegetację. Pozostałe odmiany doznały niewielkich uszkodzeń, ale za pewne się zregenerują w szybkim czasie. Przed nami jeszcze ryzyko przymrozków w maju, ale chyba najgorsze za nami. Dobór właściwych odmian jest kluczowy dla powodzenia przyszłej uprawy. Dodatkowa ochrona przed przymrozkami o której napiszemy wkrótce – też jest wskazana. W naszych sadach nie stosowaliśmy jednak żadnej dodatkowej ochrony jak opryski czy palenia ognisk. Odmiany odporne poradziły sobie same. Dla dobrej odmiany przymrozek na poziomie minus 2,5 stopnie nie stanowi problemu, zapraszamy do galerii poniżej.
Po przymrozkach – bez uszkodzeń: